Wolsztyńska Dziesiątka 2016

13313669_10153718075487921_1526387355_o

Do Wolsztyna ruszyliśmy w niedzielę z samego rana ekipą turystyczno-biegową. Czyli córka, żona i ja. Dotarliśmy na ponad 3 godziny przed biegiem, szybki odbiór pakietu startowego i udajemy się do słynnej parowozowni. Niestety nie udało się żadnym parowozem pojeździć ani niczego popsuć, ale warto tam zajrzeć. Mimo dużego zapasu czasu na start docieram w ostatniej chwili, 3…2…1 START i biegniemy. Z racji tego, że było pisząc delikatnie „gorąco” nie było szans, przynajmniej dla mnie na jakiś super wynik. Zresztą 10 miesięczna przerwa zrobiła swoje. Trasa bardzo fajna, 2 pętle po Wolsztynie, raczej płaska, przynajmniej w moim odczuciu. Na trasie naprawdę bardzo dużo kibiców, widać że całe miasto żyło imprezą biegową. Z wodą w trakcie biegu nie było problemu, podziękowanie dla kogoś za genialny pomysł rozstawienia kurtyn wodnych ;] Z racji tego, że bieg potraktowałem na luzie, czyli prawie jak zawsze, to w nie najgorszym stanie dotarłem do mety z czasem 1:00:06. Szybki posiłek regeneracyjny (ciasto), którego nie zjadłem, bo córka była szybsza 😀. Nie mniej jednak chwaliła, czyli musiał być dobry.
Reasumując, polecam każdemu Wolsztyńską Dziesiątkę, ja na pewno w następnym roku tam się pojawię. Muszę, bo pożyczyłem trochę sprzętu z Parowozowni 😉 Pozdrawiam Góral!

Dodaj komentarz